Drugi dzień poświęciliśmy na wędrówkę po jednym z najbardziej znanych szlaków w Bieszczadach, zwanym "Koroną Bieszczadów" - podczas jednego okrążenia (bo szlak zatacza koło) odwiedza się najwyższe góry w tym rejonie (Halicz, Krzemień, Tarnica). Trafiliśmy na wyjątkowo udaną pogodę, mogliśmy nawet zaobserwować Tatry (niestety mój obiektyw nie był w stanie dobrze ich "przybliżyć" - więc zdjęcia brak). Zdjęć jest dużo, więc będą w dwóch wpisach, aby za bardzo nie obciążać przeglądarki przy wczytywaniu wpisu ;)
 |
Rozpoczęliśmy od Wołosatego - skąd mieliśmy do przejścia ok. 7 km dość dobrej jakości drogą - to jednak nie jest to, co lubimy podczas wędrówek, więc czekaliśmy z utęsknieniem na "prawdziwy" szlak. |
 |
Ale swoje trzeba było przejść, by doczekać się "konkretów". Turystów na szczęście nie było zbyt wielu, choć zaczynam coraz bardziej doceniać uroki wędrówek po niskich, nieznanych nikomu górkach - tam można znaleźć ciszę i spokój, a i widoki też są. |
 |
Nagle (czyli po tych 7-miu kilometrach ;)) wspięliśmy się na pierwszy szczyt - Rozsypaniec (1280m n.p.m.) |
 |
Widoki z Rozsypańca były po prostu ucztą dla oczu. W oddali po lewej widzimy Wielką Rawkę (1307m n.p.m.), bliżej charakterystyczny szczyt Tarnicy (1346m n.p.m.), a po prawej widać Krzemień (1335m n.p.m.). |
 |
Tutaj wyraźniejszy rzut oka na Tarnicę, oraz na piękno Bieszczad o tej porze roku :) |
 |
Te góry, jedna po drugiej przesuwały się pod naszymi stopami ;) |
Niebawem dołączę drugą część zdjęć, zapraszam więc do zaglądnięcia w wolnej chwili, by nacieszyć oczy górskimi widoczkami! :)
Komentarze
Prześlij komentarz